Niektórzy sądzili, że inwencja twórcza Collage wygasła, bowiem druga płyta w dyskografii po "Baśniach"właśnie "Nine Songs of John Lennon" wydawała się wtórna i mało oryginalna. Ale nic bardziej mylnego. Był to już ten sam skład, który przymierzał się do nagrania płyty "Moonshine". Bogate aranżacje, charakterystyczne brzmienie gitary Mirka Gila, polifoniczny wręcz głos Amiriana, przestrzenno-harmoniczne klawisze Palczewskiego i fantastyczny zmysł godzenia rytmu z harmonią Szadkowskiego uczyniła z tej płyty kolejny ważny krok w historii progresywnego rocka w Polsce. Była to bowiem nie tylko śmiała ale niezwykle odważna próba interpretacji Lennona, gdzie oprócz linii melodycznych vocalu, trudno odnaleźć choćby cień kompozycyjnej tkanki słynnego ex-Beatlesa. Warto wspomnieć, że płyta wyszła również w Japonii i w Korei.